15.06.2014

Rozdział I

Nadia.

-To wszystko na dziś. Do końca miesiąca proszę dostarczyć wasze projekty ogrodu potrzebne do zaliczenia semestru. Przypominam,że najlepszy zostanie wybrany przez mojego przyjaciela i wykonany przy jego domu,a co za tym idzie wasza ocena zostanie znacznie podwyższona,więc jest o co walczyć.-profesor Sander uśmiechnął się pewnie i wrócił do swojego biurka,aby zacząć pakować swoją torbę,z którą nie rozstawał się na żadnych zajęciach.
Z westchnieniem zapakowałam szybko notatki do torby i odszukałam wzrokiem Olivii,która siedziała parę rzędów za mną. No tak,jak zwykle moja roztrzepana przyjaciółka znów z przerażeniem w oczach szukała czegoś w obrębie swojego miejsca,utrudniając przejście pozostałym studentom,którzy z co raz bardziej zirytowanymi minami,zaczęli wykrzykiwać pod jej adresem różne teksty,typu "Nie ma się co dziwić,blondynka" albo "Pustaku znowu zgubiłaś tusz ?". Wiedziałam,że Livi nienawidziła komentarzy na temat swojego koloru włosów,dlatego wolałam popędzić do dziewczyny i uchronić pozostałych studentów przed dostaniem w twarz.
-Ej,spokojnie ! Możecie przejść z drugiej strony,nic wam się nie stanie,jak zrobicię parę kroków więcej !-krzyknęłam do niezadowolonych studentów,którzy popatrzyli na mnie jak na najgorsze zło,ale posłusznie odwrócili się i ruszyli w przeciwną stronę.-W porządku ? Czego ty znowu szukasz ?-zwróciłam się tym razem do przyjaciółki,która swoją drogą wylądowała już na kolanach i gorączkowo przeszukiwała podłogę sali wykładowej.
-Telefonu,a czego ! Miałam go jeszcze 5 minut temu w torbie,a teraz jakby wyparował,no nie wierzę !-krzyknęła cała w nerwach,obdarzając mnie na moment spojrzeniem,zaraz na powrót wracając do bawienia się w Sherlocka.
Uniosłam brwi w geście zdziwienia i  mimowolnie sięgnęłam po czarną,skórzaną torebkę Olivii,instynktownie zaglądając do jej najmniejszej kieszonki.
-O ten telefon Ci chodziło ?-zapytałam,wygrzebując z wnętrza torby Iphona w czarnej obudowie z inicjałami  blondynki. Pomachałam jej telefonem przed oczami i mimowolnie zaśmiałam się cicho,nie dowierzając w to jak moja przyjaciółka może być tak roztrzepana.
-O,masz go ! Gdzie był ?!-Livi wyrwała mi wręcz swoją własność z dłoni i mocno zacisnęła na niej swoje szczupłe palce.
-W torbie,tam gdzie miał być. Co ty taka dzisiaj rozkojarzona ?-zapytałam,powoli ruszając do wyjścia,w momencie gdy Olivia skończyła się pakować i zaczęła szybko zbiegać na dół po schodach.
-Sama nie wiem,może to przez to,że czekam,aż oddzwonią z mojej ulubionej rozgłośni radiowej. Wiesz,od tygodnia bombarduję ich sms-ami z odpowiedziami na banalne pytania i jak głupia łudzę się,że mój numer zostanie wylosowany,a ja zdobędę bilety na mundial w Brazylii.-stwierdziła cicho,przeczesując palcami swoje blond loki,zazwyczaj spięte w luźny kok,które tym razem spływały swobodnie po jej plecach.
-No to czemu nic nie mówisz ?! Przecież Cristiano dostał tych biletów od cholery ! Wiesz,dla rodziny,ale z tego co wiem to Camille nie ma zbytnio czasu na to aby wyjechać z Portugalii,a jego matka stwierdziła,że takie długie podróże nie są już dla niej,więc dwa bilety na pewno są wolne.-rzuciłam do niej,wychodząc na dziedziniec,zaczynając gorączkowo rozglądać się za tak charakterystycznym czarnym Porsche,którym Cris zawsze odbierał mnie z uczelni w piątkowe wieczory. Niestety,ani mojego chłopaka,ani jego samochodu nie było nigdzie widać.
-No to jeżeli możesz,to poproś go w moim imieniu i... Dziękuję Nad !-Olivia obdarzyła mnie radosnym uśmiechem,rzucając mi się jednocześnie na szyję,przez co omal nie zrzuciła mnie ze schodów.
-Ej,no już,spokojnie ! Nie ma za co,przecież wiesz,że traktuję Cię jak siostrę i dla Ciebie zrobiłabym wszystko,nawet samej zrezygnowała z wyjazdu,bylebyś zobaczyła te swoje chodzące cudeńka.-roześmiałam się cicho,odsuwając się od niej i klepiąc ją przyjaźnie po ramieniu.
Wiedziałam doskonale jak dla niej ważne są każde mecze w których występuję którykolwiek z graczy FC Barcelony i byłam wręcz pewna,że będzie gotowa zabić za chodź by minutę spędzoną w towarzystwie któregoś z piłkarzy tego oto właśnie zacnego,hiszpańskiego klubu.
-No tak,ale w końcu Cristiano to twój chłopak,chyba nie byłby zadowolony,gdybym zajęła twoje miejsce.-wzruszyła lekko ramionami i wygrzebała z torebki kluczyki od samochodu,gdy do niego dotarłyśmy.-Podwieźć Cię do domu czy jednak czekasz na twojego księcia w czarnym Porsche ?-zapytała po chwili milczenia,otwierając drzwi od swojego "maleństwa" jak lubiła nazywać swojego białego Jeepa,który do takich małych wcale nie należał.
-No w sumie,to...-przerwałam,gdyż usłyszałam charakterystyczny pomruk silnika parę metrów od nas.-Chyba jednak nie musisz,mój książę przyjechał.-rzuciłam rozbawiona i machając przyjaciółce na pożegnanie,ruszyłam w stronę samochodu Cristiano.
Wsiadając do auta,od razu poczułam charakterystyczny zapach mięty i perfum mężczyzny,by dopiero po chwili ujrzeć jego uśmiechniętą twarz i to spojrzenie brązowych oczu,które tak bardzo uwielbiałam,zwłaszcza rano zaraz po przebudzeniu,gdy zostawałam u niego na noc.
 -Witam moją księżniczkę.-usłyszałam na przywitanie,lecz nie zdążyłam nawet odpowiedzieć,gdyż poczułam na moich ustach wargi mojego ukochanego.
Od razu odwzajemniłam jego pocałunek,wkładając w niego wszystkie uczucia,jakie żywiłam do mężczyzn,jednocześnie przyciągnęłam go bliżej siebie,zaciskając palce na jego karku,jakby chwytała się ostatniej deski ratunku. Czując język Crisa przesuwający się po moim podniebieniu,z mojego gardła wydobył się nieznaczny pomruk,a ja spięłam wszystkie mięśnie,chcąc powstrzymać drżenie całego ciała w przypływie delikatnej fali podniecenia. Ale cóż miałam poradzić,że bliskość mojego ukochanego tak na mnie działała,a ja miałam wrażenie,że za każdym razem rozpływałam się w jego ramionach niczym czekolada.
Kiedy wreszcie byliśmy w stanie oderwać się od siebie,co nie powiem,przyszło mi bardzo niechętnie,spojrzałam mu uważnie w oczy,a na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
-Widzę,że ktoś tu tęsknił.-rzucił Cristiano,przerzucając bieg i z nadmierną prędkością ruszył spod budynku mojej uczelni.
-A dziwisz się ? Nie widziałam Cię tydzień i uwierz,że Olivia ledwie zdążyła powstrzymać mnie przed przyjazdem do Ciebie,no i jeszcze uczelnia. Ale z czystym sercem mówię,że wszystko zaliczyłam,no może poza projektowanie krajobrazu,ale do końca miesiąca muszę przynieść projekt ogrodu i powinno być dobrze.-stwierdziłam ze spokojem,zapinając się w pasy,co jakiś czas zerkając w przednią szybę,gdy już wyjechaliśmy na jedną z głównych ulic Madrytu.
-W takim razie dobrze zrobiłem,że akurat na dzisiaj zorganizowałem dla Ciebie niespodziankę.-Cristiano uśmiechnął się pod nosem,przyspieszając i z łatwością wyprzedzając kilka samochodów z lewego pasa.
Zerknęłam na niego zaskoczona i byłam wręcz pewna,że wyglądam nieziemsko z otwartymi ustami i szokiem w oczach.
-Ale,ale... Jak to ? Jaką niespodziankę ?-zapytałam,co raz bardziej zdziwiona,dopiero teraz dokładniej przyglądając się ubiorowi mojemu ukochanemu.
Czarna koszula,dżinsy i eleganckie buty,to nie był raczej codzienny strój,w jakim widywałam zawsze Crisa. W piątki przyjeżdżał po mnie zaraz po treningu czyli w dresie,albo w zwykłej koszulce,dżinsach i najzwyklejszych adidasach. Nie,elegancki ubiór to nie był jego styl,wiedziałam o tym doskonale,dlatego nigdy nie kupowałam mu koszul jako prezent,nawet przez pomyłkę.
-Oh Nadia,zobaczysz co za niespodzianka,przecież nie powiem Ci teraz,bo nic z tego nie będzie.-stwierdził ze spokojem,nie odrywając spojrzenia od drogi.
Jezu,co on kombinował ? Przymknęłam powieki i zatapiając się bardziej w zagłębieniu fotela,wbiłam wzrok w przesuwający się krajobraz za boczną szybą. Coś się święciło,czułam to,poza tym Cristiano od tak nie wbijałby się w eleganckie ciuchy,co to,to nie.

***

-Ej,śpiochu,wstawaj ! Jesteśmy na miejscu !-mężczyzna roześmiał się,gdy zobaczył moje zaspane oczy i pomógł mi wysiąść z samochodu,przytrzymując mnie w pasie.
Rozglądając się,zorientowałam się,że jesteśmy w tej restauracji,w której go poznałam. Pracowałam wtedy tutaj jako kelnerka,a on przyszedł na umówione spotkanie,aby omówić szczegóły przejścia do Real Madryt. Zaczęło się od niewinnego flirtu,wymieniliśmy się numerami telefonów,ale szczerze wątpiłam w to,że do mnie zadzwoni,przecież to Cristiano Ronaldo,najlepszy i najbardziej znany piłkarz na świecie. Pewnie łatwo się domyślić,jakie było moje zaskoczenie,gdy rano otrzymałam telefon,nie od kogo innego,jak od samego Crisa,który umówił się ze mną na kawę. I tak to się wszystko zaczęło i trwa aż do dzisiaj. No dobra,ale po co mnie tu przywiózł ? Druga nasza rocznica była miesiąc temu,więc na pewno tego nie będziemy świętować,żadne z nas też nie miało urodzin czy coś,więc o co tu chodziło ?
-Wytłumaczysz mi o co tutaj chodzi ? Dlaczego akurat "Miracle" ?-zapytałam niepewnie,mocniej wtulając się w jego umięśnione ciało.
-Nie zadawaj tylu pytań,tylko chodź. Za parę chwil się dowiesz.-mężczyzna pokręcił głową i poprowadził mnie do wejścia do lokalu.
Wstrzymałam oddech i powoli przekroczyłam jego próg. Moja chwila prawdy nadeszła...

~~**~~

A więc pierwsze koty za płoty,rozdział jest :) Muszę przyznać,że wszystko wyszło tak jak sobie wyobrażałam i liczę na to,że wam się spodoba. Miałam małą przerwę od pisania,więc nie obrażę się,jeżeli komuś się nie spodoba albo coś,ale mam nadzieję,że jednak aż tak źle nie będzie. Proszę o szczere komentarze,przynajmniej dzięki waszym opiniom,będę wiedziała co mogę zmienić,no i będę miała świadomość,że ktoś to czyta i że mam dla kogo pisać dalsze części tego mojego wytworu wyobraźni. Następny rozdział pojawi się za pewne najpóźniej w piątek,ale w razie czego,o wszelkich opóźnieniach was poinformuję :) No,nie zanudzam już was więcej,lecę oglądać mecz :D Miłego czytania i jeszcze raz proszę o komentarze.

PS. Jeżeli prowadzicie własne opowiadania o podobnej tematyce,podajcie linki w komentarzach ,z przyjemnością przeczytam wasze za pewne cudowne historie :)

7 komentarzy:

Unknown pisze...

Mi się bardzo podoba, ale to już wiesz :D
Oczywiście moją ulubioną jest postać Olivii, a jak ;)
Rozdział bardzo dobry, pisany na miarę Twojego geniuszu.
Czekam na więcej. Z NIECIERPLIWOŚCIĄ.

Kocham <3

Destiny pisze...

Hah,tak myślałam,że Ci się spodoba :D I dziękuję bardzo,za pochwałę :D

Anonimowy pisze...

Bo my mało wylewni jesteśmy kochana ;) Bez względu na to gdzie, piszesz zawsze cudownie ;)


Czekam na part II, misiek ;)

Unknown pisze...

Świetne! Cholernie mi się podoba :) Było warte poświęcenia tych kilku minut na przeczytanie :) Chcę więcej! Czekam na kolejny rozdział z ogromną niecierpliwością. Mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej :)

Anonimowy pisze...

Świetny :* czekam na kolejny :)

Unknown pisze...

Jeeej ;* nie wiem co powiedzieć :) kochana blog świetny, nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :p pisaj go, pisaj bo juz nie wytrzymuje xd

Unknown pisze...

Jeeej ;* nie wiem co powiedzieć :) kochana blog świetny, nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :p pisaj go, pisaj bo juz nie wytrzymuje xd