2.07.2014

Rozdział III

Nadia.

-Olivia ? Oby to coś ważnego,bo naprawdę padam na twarz,a przed mną jeszcze tyle roboty.-stwierdziłam pewnie,owijając się bardziej swetrem,niechętnie odrywając się od projektu ogrodu,który wedle obietnicy miałam przygotować do końca miesiąca,a nie chcąc przesiadywać po nocach w bibliotece,zajmowałam się tym w wolnych chwilach podczas weekendu.
-Wiesz,że nie dzwonie z błahostkami. To sprawa życia i śmierci,więc gadaj czy jesteś w domu czy jednak mam gnać do zamczyska twojego królewicza w czarnym Porsche ?!-wykrzyczała moja blond-włosa przyjaciółka,przez co mimowolnie roześmiałam się,powoli podnosząc się z obrotowego krzesła,by zaraz zniknąć w kuchni w celu nastawienia wody na kawę.
-W domu,więc możesz przyjechać.Tylko Olivia ostrożnie,sama widzisz jaka jest pogoda.-mruknęłam cicho,jednak nie wiem czy ostatnie słowa w ogóle dotarły do niej,gdyż usłyszałam krótkie "Ciao",a potem sygnał przerwanego połączenia.
Westchnęłam cicho i związując włosy w koka,ruszyłam w stronę salonu,gdzie nad codzienną gazetą siedział pochylony Cristiano,który wpadł do mnie zaraz po treningu. Z uśmiechem i wcześniej przygotowanym dla niego kubkiem herbaty,zajęłam wolne miejsce obok i oparłam głowę na jego umięśnionym ramieniu.
-I co tam ciekawego wyczytałeś ?-zapytałam cicho,delikatnie muskając ustami jego szyję,natomiast lewą dłonią zmusiłam go do spojrzenia na mnie.
-Plotki,znowu dziwne spekulacje na temat polityki,oczywiście wygrana Portugalii i ocenianie mojego wielkiego popisu na meczu,no i co najważniejsze-wichura utrzyma się do końca tygodnia.-odparł z zadziornym uśmiechem,po chwili porywając mnie na kolana,by wpić się w moje usta.
Z pomrukiem zadowolenia odwzajemniłam jego pocałunek i wplatając palce w jego idealnie ułożoną fryzurę,wtuliłam się mocno w jego ramiona,chcąc udowodnić mu jak bardzo go kocham i potrzebuję w tej chwili. Cristiano chyba zrozumiał trochę w inny sposób o co mi chodzi,ponieważ skutecznie zabrał się za ściąganie swetra z moich ramion,co niestety musiałam mu uniemożliwić.
-Olivia...-szepnęłam jedynie,na co mężczyzna jęknął głośno i zrezygnowany odchylił głowę do tyłu.
-Myślisz,że zdążymy się zabawić,za nim nasz blond Sherlock zawita w twoim mieszkaniu ?-zapytał z nadzieją w głosie,przez co mimowolnie wybuchnęłam śmiechem.
-Raczej nie. Wiesz,że Livi jest jak huragan. Wpada niespodziewanie i robi dookoła tyle szumu,więc wolę nie ryzykować,że przyłapie nas,akurat w momencie gdy oboje będziemy beztrosko zabawiać się na sofie w moim salonie. Poza tym to jej ulubiona kanapa,więc sam rozumiesz.-mruknęłam z tajemniczym błyskiem w oku,pochylając się znowu nad jego twarzą,abym tym razem ja mogła złożyć namiętny pocałunek na jego wargach.-Dokończymy wieczorem,o ile planujesz zostać na noc.-dodałam,zsuwając się z jego kolan,aby poprawić ubranie i włosy,które w przeciągu kilku minut zamienił się wręcz w gniazdo.
-Teraz na pewno planuję.-odpowiedział,ze spokojem wracając do przerwanej wcześniej czynności.
Pokręciłam jedynie głową i wróciłam do kuchni,aby dokończył przygotowywanie kawy dla siebie i przyjaciółki. Akurat w samą porę,gdyż do moich uszu zaraz dotarło głośne pukanie do drzwi. A za nimi stał nie kto inny,ale właśnie Olivia.
-Wchodź i ściągaj te przemoczone rzeczy ! Co ty,parasolki nie masz ?!-wykrzyczałam,pomagając dziewczynie zrzucić doszczętnie przemoczoną kurtkę i bluzę.
-Jak na złość,połamała się w momencie,gdy wysiadłam u Ciebie pod domem ! Mam dosyć takiej pogody,a z tego co czytałam,do końca tygodnia ma lać i wiać bez przerwy.-stwierdziła z podekscytowaniem widocznym w oczach,szybko porywając swoją torebkę z krzesła w korytarzu,ruszając do salonu,jednak w połowi drogi zatrzymała się jak wryta,orientując się kto jest obecny w pokoju.-O,cześć Cristiano. Nie spodziewałam się,że tutaj będziesz.-stwierdziła cicho,oglądając się do tyłu,aby zerknąć na mnie,a jej spojrzenie wręcz krzyczało: "Co on tutaj robi do cholery ?!". 
Ronaldo pomachał do niej z przyjaznym uśmiechem i złożył gazetę na pół,przesuwając się bardziej na bok,jednak Olivia nie zdecydowała się usiąść obok niego,a jedynie zajęła fotel stojący naprzeciwko kanapy.
Tak,momentami wręcz nie opuszczało mnie wrażenie,że moja przyjaciółka nie przepada za piłkarzem,wręcz go nie trawi i nawet nie starała się tego jakoś specjalnie ukrywać. Ale przecież wiele razy rozmawiałyśmy na ten temat,zapewniała mnie,że szanuje mój wybór i zawsze wspominała,że Cristiano to wspaniały facet,z którym na pewno nigdy nie zaznam nieszczęścia. A teraz ? Jest jakaś taka oschła i wpatruje się w niego z taką... nienawiścią ? Wrogością ? Lepiej nie zostawiać ich teraz samych,dlatego szybko przyniosłam wcześniej przygotowaną kawę z kuchni i usiadłam obok Crisa,który zaraz objął mnie opiekuńczo ramieniem,dając mi tym uczucie stabilizacji i takiej pewności,że nikt ani nic nie jest w stanie nam zagrozić.
-A więc,co się stało,że chciałaś się tak koniecznie szybko spotkać ?-zapytałam,przerywając tym niezręczną ciszę,która zapanowała między nami,jednocześnie starając się jakoś wymyślić przemowę,w której chciałam koniecznie przekazać jej informację o moich zaręczynach z Cristiano. Tak,przyjęłam prośbę mężczyzny pozytywnie. Kochałam go i nie widziałam poza nim świata,więc też nie było żadnych powodów,aby nie zgadzać się na spędzenie z nim reszty życia. Będę miała wszystko co zapragnę,chodź na tej całej sławie i pieniądzach najmniej mi zależało,w końcu nie byłam jakąś cholerną materialistką. Tylko ja,Cristiano i nasze dzieci,o które zaczniemy się starać zaraz po ślubie. Ale tymczasem,zaplanowaliśmy oboje,że o zaręczynach powiem tylko właśnie Olivii,reszta będzie musiała poczekać do przyjęcia zaręczynowego,które planowaliśmy wyprawić za dwa tygodnie,dokładnie jeszcze przed wyjazdem na Mundial do Brazylii. A rok później,w czerwcu,upragniony ślub w Portugalii,a dokładniej w Funchal,w mieście w którym urodził się mój narzeczony. Coś pięknego,dlatego dni do ślubu niecierpliwie odliczałam już od dzisiaj,pozwalając aby moją głowę zalało tysiące pomysłów co do sukni,wystroju sali,kościoła,ilości gości,zaproszeń i wielu,wielu innych.
-Wiesz,liczyłam,że porozmawiamy na spokojnie,same w cztery oczy,ale skoro Cristiano jest,a sprawa dotyczy jego,to będzie miło mi posłuchać jego wyjaśnień.-odparła ironicznie,wygrzebując na moich zszokowanych oczach jakiś magazyn plotkarski,na którym od razu dostrzegłam zdjęcie Crisa w objęciach jakiejś ponętnej brunetki.-Proszę,sama zobacz. A ty mam nadzieję,jakoś nam to wytłumaczysz.-mruknęła z ironicznym uśmieszkiem,wpatrując się,nie,ona wręcz przewiercała młodego Ronaldo spojrzeniem, jednocześnie skrzyżowała dłonie na wysokości klatki piersiowej,czekając na moją reakcję i wyjaśnienia mojego narzeczonego.
Uniosłam gazetę i trzęsącym dłońmi,szybko przewertowałam ją na odpowiednią stronę,gdzie znalazłam więcej zdjęć Cristiano w objęciach pięknej nieznajomej. I ten nagłówek "Czy to koniec związku z Nadią Marrson ? Przelotny romans czy coś więcej ?!". Wczytując się w pojedyncze fragmenty tekstu wywnioskowałam,że całe to zdarzenie miało miejsce zaraz po ostatnim meczu Portugalii z Włochami. Dobry klub,pozytywne myśli,alkohol i oto proszę,zdrada murowana.
-Nie,nie,nie,to da się jakoś wyjaśnić. Cris,co wiesz na ten temat ? No mów do cholery !-warknęłam co raz bardziej roztrzęsiona,nie pozwalając aby do mojej głowy uderzyły te same wątpliwości co wczoraj, dotyczące uczuć mojego ukochanego.
-Nad,no co ty ?! Nie mów,że w to wierzysz,cholera ! Nic takiego nie miało miejsca ! Po meczu poszedłem z kumplami z drużyny do klubu,ale po 23 wróciłem grzecznie do hotelu,bez żadnej kobiety !-wykrzyczał co raz bardziej wściekły,zerkając z wyrzutem na Olivię,która w jego mniemaniu zniszczyła nam doskonałe popołudnie.
-No to udowodnij to jakoś panie chodzący ideale ! Może niech któryś z twoich kumpli to potwierdzi !?-moja blond przyjaciółka nie dawała za wygraną i oczami,które wręcz krzyczały "Morderstwo" wpatrywała się w sylwetkę piłkarza,który za to z furią na twarzy,podniósł się ze swojego miejsca i począł spacerować po całym pokoju.
Ja za to patrzyłam na tą dwójkę i nie potrafiłam,nie mogłam wybierać między nimi. Z jednej strony wierzyłam Cristiano,w końcu nigdy nie dał mi powodów żebym miała mu nie wierzyć,ale te zdjęcia,to wszystko wręcz mnie załamywało. Co do Olivii,to wiem,że chce dla mnie jak najlepiej,nigdy nie dałaby mnie skrzywdzić,dlatego w sumie jej reakcja w żaden sposób mnie nie zadziwia.
-Dobra,jak chcesz Sherlocku ! Pepe,Varela ?! Do którego chcesz dzwonić,co ?! Bo obaj wracali ze mną do hotelu,więc potwierdzą wszystko co mówię !-wykrzyczał,wygrzebując z kieszeni telefon,wybierając numer pierwszego z wyżej wymienionych.-Proszę,rozmawiaj,dowiaduj się,ja mam czyste sumienie.-Cristiano uniósł dłonie w geście podania i podszedł do mnie,chcąc jakoś przekonać mnie do swoich racji.-Nadia,przecież wiesz,że Cię kocham,nie zrobiłbym Ci takiego świństwa,nigdy ! Te zdjęcia to fotomontaż,albo co gorsza pochodzą z czasów,gdy jeszcze się nie znaliśmy,więc tym bardziej nie możesz mieć do mnie pretensji. Olivia przesadza,a Ty za bardzo jej wierzysz.-stwierdził pewnie,starając się zetrzeć z mojej twarzy pierwszą łzę,która potoczyła się po mojej twarzy,ale skutecznie odepchnęłam jego dłoń i popatrzyłam na niego,jak na najgorsze zło.
-Dopóki Livii rozmawia z Pepe,nie dotykaj mnie.-wysyczałam przez zaciśnięte zęby i zerknęłam w stronę blondynki,która właśnie zakończyła rozmowę telefoniczną i z westchnieniem oddała telefon do rąk Crisa.
Milczała,a jej mina była w tym momencie taka nieodgadniona,aż bałam się tego co mi powie. Zdradził czy nie ? Oby nie,nie wyobrażałam sobie,żeby moja bajka miała się skończyć właśnie w taki okropny sposób. Proszę,nie.
-Jest niewinny,Pepe wszystko potwierdził.-gdy usłyszałam te pięć słów,odetchnęłam z ulgą i od razu wpadłam w ramiona Cristiano,który musnął czule moje czoło i otoczył mnie opieką,jakiej teraz potrzebowałam,po takim szoku,chyba każdy nie byłyby w stanie normalnie funkcjonować przez resztę dnia.
Zerknęłam niepewnie w stronę przyjaciółki i westchnęłam cicho,widząc jej zbolałą minę i smutek w tych niebieskich tęczówkach.Kompromitacja,smutek i niepewność,to teraz czuła Olivia. Nawet nie musiałam pytać,ja to po prostu wiedziałam to po jej twarzy. Cierpiała,ale duma nie pozwalała jej na wyduszenie z siebie przeprosin,wobec mnie,a co dopiero wobec Crisa.
-Pójdę już. Przepraszam,że wam przeszkodziłam i do zobaczenia w poniedziałek Nad.-wyszeptała niepewnie i wręcz w biegu opuściła salon,by po chwili trzasnąć drzwiami,dając nam znak,że właśnie opuściła moje mieszkanie.
-Co za idiotka ! Czy ona w ogóle jest świadoma tego,że o mało co nie rozbiła nam związku ?!-no tak,Cristiano nie wytrzymał,wybuchnął w tym momencie i w sumie mu się nie dziwię,w końcu dla mnie ta sytuacja też nie była przyjemna,ale na szczęście wszystko szybko się wyjaśniło i liczyłam na to,że więcej się nie powtórzy. Chodź nie powiem,mojej wątpliwości co do mężczyzny i jego uczuć,znów weszły na nowy poziom.
-Cris zostaw mnie samą,ja... Muszę pomyśleć,odsapnąć. Daj mi czas do jutra,odezwę się.-szepnęłam,zerkając na niego wymownie.
-Jak chcesz Nadia,ale pamiętaj,że niezależnie od wszystkiego,kocham Cię i nigdy nie pozwoliłbym sobie na zdradzenie Cię. Zbyt dużo wniosłaś już do mojego życia-wyszeptał przy moim uchu,po czym niechętnie wypuścił mnie z objęć i sięgając po swoją torbę sportową,ruszył w stronę wyjścia.
Trzask zamykanych drzwi i znów zostałam sama w swoim dwupokojowym mieszkaniu z łazienką,kuchnią i przepięknym widokiem na Madryt. Z westchnieniem opadłam na kanapę i ukrywając twarz w dłoniach,pozwoliłam sobie na cichy szloch i popłynięcie kilku łez z moich oczu. W tym momencie czułam się rozdarta,między Potrugalczykiem,a młodą Szwedką. Oboje kochałam tak bardzo,zależało mi na tym aby pozostali w moim życiu jak najdłużej,jedno w roli męża,a drugie jako najlepsza przyjaciółka,którą mogłam traktować jak siostrę. Ale czułam,że w niedługim czasie stanie się coś,przez co jedno z nich zniknie z mojego życia,raz na zawsze...

Neymar.

-Caroline,robisz niepotrzebną kłótnie o nic ! Czy Tobie czasami nie zdarza się zapomnieć o czymś ?-zapytałem,ruszając za moją byłą do salonu,gdzie beztrosko na ziemi bawił się nasz synek,Davi Lucca.
-Tata !-wykrzyczał mały gdy tylko mnie zobaczył i od razu podbiegł do mnie,wpadając w moje ramiona.
-Cześć Davi. Tęskniłeś za tatą ?-zapytałem,uśmiechając się do niego,gdy tylko poczułem jego małe rączki zaciskając się mocno na mojej szyi.
Maluch jedynie pokiwał głową i mocno wtulił się w moje ciało,chcąc tym udowodnić mi,jak bardzo za mną tęsknił. Tak,ten dzieciak był dla mnie wszystkim. Nigdy nie żałowałem,że przespałem się wtedy z Caroline,bo owocem tego był mój wspaniały syn,którego kochałem nad życie. Fakt,mieliśmy wtedy raptem po 19 lat,jednak wtedy nic się nie liczyło,jedynie nasza miłość,która teraz przepadła nie wiadomo gdzie,to dla Daviego staraliśmy się utrzymać jak najbardziej przyjazne stosunki,chodź czasem zbytnio nam to nie wychodziło.
-Neymar,ja wszystko rozumiem,jesteś sławny,chcesz utrzymać jak najlepszy wizerunek,imprezy,mecze,kumple z drużyny,ale do cholery masz syna,którym obiecywałeś się opiekować,chodź by nie wiadomo co !-No i znowu się zaczęło. Caroline,jak wpadła w swój trans kłótni i dopieprzania mi na każdym kroku,to nie było na nią mocnych.
-Caroline,zapomniałem do cholery ! Wygraliśmy mecz,chciałem się zabawić,poza tym to był urodziny Crisa,więc postaw się w mojej sytuacji !-wykrzyczałem,w między czasie odstawiając małego na podłogę,gdzie zaraz sam miałem zamiar usiąść i zająć się nim przez chwilę.-Car,proszę Cię. Obiecuję,że to się więcej nie powtórzy,będę mu poświęcał więcej czasu. Zorganizuję nawet dla Ciebie i Daviego przylot do Brazylii,byle tylko mały był obok.-stwierdziłem ze spokojem,wpatrując się w jej oczy,które tak bardzo uwielbiałem.
-Neymar ostatni raz. Nawalisz,tracisz go,rozumiesz ? Mam dosyć ciągłych próśb i błagania Cię oto,żebyś zwrócił na małego większą uwagę. A co do przylotu do Brazylii,to mogę się wyrwać z domu dopiero w połowie Mundialu,sam rozumiesz,praca,poza tym Davi od tak też nie może przestać chodzić do żłobka.-blondynka westchnęła cicho i podała mi kubek z kawą,którą przygotowała za pewne jeszcze przed moim przyjściem.
-Obiecuję,że tym razem was nie zawiodę. Kocham tego szkraba i na pewno nie chcę go stracić. Poza tym wiesz Caro,że nie żywię do Ciebie urazy po naszym związku i nadal chcę Cię mieć w swoim życiu jako przyjaciółkę. Jesteś wspaniałą kobietą i wiem,że dzięki Tobie nasz syn wyrośnie na wspaniałego człowieka.-stwierdziłem z pewnym uśmiechem i niepewnie dotknąłem jej ramienia.
-Wiesz,że ciężko mi uwierzyć w to co mówisz ? Wiele razy obiecywałeś,wiele razy nie spełniałeś tych obietnic,wiele razy przepraszałeś i chciałeś się zmienić,ale nadal jest to samo. Przestań obiecywać i zacznij  coś robić,aby się zmienić,bo masz dla kogo.-odpowiedziała,zabierając moją dłoń z swojego ramienia i z uśmiechem usiadła obok Daviego.-Pochwalisz się tacie nową zabawką,którą kupiła Ci mamusia ?-zapytała naszego syna,a on ochoczo podniósł samochodzik,pokazując mi go dokładnie.
-Śliczny skarbie.Chodź tu do mnie.-odstawiłem kubek z napojem na bok i usiadłem obok Caroline na podłodze,jednocześnie wziąłem małego na kolana.-To co,bawimy się trochę i idziemy na lody ?-uśmiechnąłem się do niego,kiedy usłyszałem jego radosną odpowiedź.
Zerknąłem po raz ostatni na Caroline i przystąpiłem do zabawy z Davim. Za pewne ostatni raz przed Mundialem i męczącym treningami. Ale nadal miałem nadzieję,że moja była to zrozumie.

~~**~~

No i trójeczka do was leci. Szczerze,jestem średnio z niej zadowolona,ale cóż,koniecznie zależało mi na tym,aby zrobić już jakąś rysę w związku Nadii z Panem Ronaldo. Tak,dopiero co się zaręczyli,ale już są jakieś zdrady,nie ma to jak szaleństwo :) Tak jak zwykle min. 5 komentarzy i biorę się za czwóreczkę,a tymczasem życzę miłego czytania :)

7 komentarzy:

Unknown pisze...

Olivia aka Blond Sherlock <3 Uwielbiam tą postać i jej relację z Nadią. Uważam, że Cris nie miał się o co wkurzać. To chyba oczywiste, że martwi się o swoją najlepszą przyjaciółkę. Poza tym, już z początku podejrzewałam, że wie o nim więcej, niż jego narzeczona, dlatego tak się wścieka. Choć zupełnie pierwszą myślą było, że jest jej smutno, że ktoś odbiera jej przyjaciółkę. Ciekawi mnie, jak zareaguje na wieść o zaręczynach.

Co do Neymara, ponieważ mojego Crisa nie było w tym rozdziale, polubiłam go najbardziej. Co prawda rozumiem, że Ronaldo kocha Nadię, ale nie lubią się z Olivią, a ja słucham intuicji Sherlocka. Wracając do Silvy. Opiekuńczy tatuś, dobry przyjaciel i przede wszystkim zwyczajny dwudziestolatek, lubiący się zabawić i średnio przejmujący się obowiązkami. Lubię taką jego wizję, a nie nadętego bufona, co jako szczyl zrobił karierę i się popisuje sportowym autem i masą forsy. Także wielki plus za to.

Wiesz, że kocham to opowiadanie i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Choćbym miała poruszyć niebo i ziemię, żebyś miała te 5 komentarzy :D

Lena pisze...

Dla mnie bomba! Zakochałam się w Twoim stylu pisania i to dosłownie! Wszystko jest takie naturalne, przejrzyste i łatwo można sobie to wyobrazić. Jak czytam Twoje 'dzieło' to od razu obraz sam ukazuje mi się przed oczami! Dosłownie!
Co do Crisa i Nadii to powiem szczerze, że coraz bardziej podoba mi się ich związek. Jest w nim coś co ja osobiście lubię. Może po prostu chodzi o to, że wszystko między nimi jest takie ludzkie i zwyczajne. No, a Olivia? Cóż, jest przyjaciółką Nadii, więc się o nią martwi to zrozumiałe. Było w tym trochę humorystycznych aspektów ale generalnie ona wzięła tą sprawę Cristiano z tajemniczą brunetką na poważnie. No i się zdenerwowała. Liczę tylko, że jej duma jednak zostanie przezwyciężona i Liv zdobędzie się na przeprosiny przyjaciółki i jej chłopaka.
No a Ney? Hmm, w sumie zaczyna mnie jego postać też interesować. Jestem ciekawa co tam zaplanowałaś za przyszłość dla niego ;).
Dobra, już nie przedłużam. Buziaki kochana :*
Xx

marudny elf pisze...

Hmm... a ja nie dziwie się Cristiano, że wsciekl się kiedy Olivia wyskoczył a z ta historia. Martwi się o przyjaciółkę, to rozumiem, ale czasem takie wtracanie przynosi taki efekt, ze choc strony sa niewinne to po paru podobnych historiach przestaja sobie ufac. Takze ja na miejscu Crisa tez bym byla wsciekla. Przyjazn przyjaznia, ale niea tez co wierzyc w kazda historie z gazet. Tez jestem bardzo ciekawa jak dalej rozwinie sie watek Neymara. Czekam na nastepny rozdzial i zapraszam do mnie ;-)

Unknown pisze...

Kocham to "Myślisz,że zdążymy się zabawić,za nim nasz blond Sherlock zawita w twoim mieszkaniu ?".
Naprawdę bałam się, że Cristiano ją zdradził. Gdyby to była prawda chyba bym go znienawidziła.
Rozdział jest świetny. Z niecierpliwością czekam na kolejny! I czekam na więcej Neymara <3

Anonimowy pisze...

Tak jęczałaś, a patrz ile wielbicielek ;p

Przepraszam, ze tak późno, ale mówiłam, że mam urwanie głowy.

A więc... Podoba mi się wątek ze zdradą i szczerze mówiąc to miałam lekką nadzieję, że nie wyjdzie z tego tak niewinny x.x Wiesz, że lubię dramaty i dopieprzać jak się da ;D Zgadzam się z poprzedniczkami, że " blond Sherlock " jest genialny ;)

Co do Neymara, wiesz, że go kocham. Szczególnie za to, że właśnie nie jest tak idealny ;D Nie lubię idealnych postaci i wątków. Mają być ludzcy i realni ;D

I ty nie jesteś zadowolona z III a mi jak na razie ten rozdział podoba się najbardziej ;)

Czekam na kolejny kot ! <3

Anonimowy pisze...

Kocham <3333
czekam na czwarty rozdział ;)

marudny elf pisze...

Witam i od razu przepraszam za Spam, ale pragne Cie zaprosic na kolejny rozdzial mojego opowiadania o Marco i Natalie. Zapraszam www.new-life-with-you-baby.blogspot.com.